Rozdział #2
~ Grace ~
Jedziemy
autobusem już półtorej godziny. Więc wywnioskowałam z tego, że za tyle samo
czasu będę już na obozie moich marzeń!!!
- Grace?
Mogę cię o coś spytać? – uuu Lilly jest ciekawa czegoś, ale nie wiem czego…
Znaczy wiem,
że to coś o mnie :D
że to coś o mnie :D
- Wal śmiało
- oznajmiłam.
- No bo to
jest obóz dla młodzieży z jakimiś talentami. Bo wiesz, ja będę grać na gitarze,
Carly śpiewać, a ty… No właśnie nie wiemy co. Więc… W jakiej dziedzinie sztuki
będziemy cię podziwiać?? – spytała z uśmieszkiem.
- Będę tańczyć. Znaczy się jadę na ten obóz
aby podszkolić moje zdolności taneczne -odpowiedziałam.
- Ty
tańczysz?! – zdziwiła się Carly. – Ahaa… A jaki yy… ten noo… Typ tańca??
- Hip-Hop i
Brakedance tak dla ścisłości – wyszczerzyłam się.
- Ufffffffffffff!!!
Całe szczęście!!! Już myślałam, że zadaję się z Baletnicą!!! – odetchnęła z
ulgą Stone.
Po jej
tekście wszystkie zaczęłyśmy się śmiać tak głośno, że wszyscy ludzie z busa się
na nas spojrzeli. - Co tak patrzycie??
Nigdy prawdziwych gwiazd nie widzieliście?!???!?! – rzekła z sarkazmem Lilly,
a Carly zaczęła się z niej śmiać.
a Carly zaczęła się z niej śmiać.
- Prawdziwych
gwiazd?? No dobra! Co do mnie i Grace, to tak! My gwiazdami jesteśmy
<śmiech>!! Ale ty?! Ty to Plebs!!! – prychnęła Carly, a Lilly posłała jej
złowrogie spojrzenie.
- Śmiej się, śmiej. Ale jak za kilka lat na całym świecie to moje
zdjęcia będą na każdym bilboardzie, to… Sorry siostro!! Wtedy to ty będziesz
PLEBS!!! Przykro mi… takie jest już twoje przeznaczenie…! – Lilly, oj Lilly. Wszystkie
znowu zaczęłyśmy się chichrać. Ale tym razem o pół tonu ciszej.
I tak
rozmawiałyśmy przez resztę drogi…
~ Harry ~
- Hazza…
Hazziątko ty moje! Wstajemy, wstajemy! Szkoda takiego dnia..! Już jesteśmy na
miejscu… - usłyszałem czyjś głos przez sen.
-
Jeszcze 5 minut mamo… - powiedziałem zaspany.
- Nie chcesz wstać…? – zastała cisza i po chwili poczułem, jak ktoś całą
swoją siłą mnie szturcha i oblewa wodą. – HARRY! WSTAWAJ!!! OBUDŹ SIĘ!!!
JESTEŚMY JUŻ NA MIEJSCU!!! JEŚLI NIE WSTANIESZ TERAZ, TO NIE ZDĄŻYMY
ZKWATERAOWĆ SIĘ W NASZYM DOMKU, A WTEDY NASZE FANKI NAS DOPADNĄ!!! -
Zmieniam zdanie! Ulala!!! Jaki piękny poranek!!! A ja wcale nie chcę spać!!! –
ocknąłem się tak szybko, jak Niall je. Czyli błyskawicznie! :D
Wyszliśmy z
limuzyny. Zaciągnąłem się świeżym powietrzem. Przez chwilę pachniało jeziorem,
lasem i tymi innymi cudami przyrody... Nawet ptaszki śpiewały. J
No
ale nic nie trwa wiecznie. Minutę po tym, kiedy zacząłem podziwiać piękne
zapachy otaczającego nas świata, poczułem ten ohydny, nie do zniesienia smród!
- Zayn!
Musisz?! Naprawdę nie wytrzymasz choć jednego dnia bez tego małego,
biało-pomarańczowego cichego zabójcy twoich płuc? - spytałem ze skrzywem. - O czym ty do mnie mruczysz?... – zaciągnął
się szlugiem.
- Mówię, że nie wytrzymasz jednego dnia bez papierosa… - oznajmiłem z
pogardą. - Ach tak? Uwierz mi! Gdybym
chciał, to wytrzymałbym nawet tydzień bez fajek!!! – wykrzyknął tak, że inni
(Lou, Liam i Nialler), zbliżyli się do mulata i spojrzeli na niego wielkimi
oczami.
- SERIO ?! TO NAM TO POKAŻ!!! – oznajmiliśmy chórem z takim
podekscytowaniem, jak nigdy. - Dobra. Wytrzymam
tydzień bez palenia, ale nie za darmo – poruszył śmiesznie brwiami. -
Boże… No słuchamy… Czego król Malik żąda w zamian?... – przewróciłem
oczami.
- Hmm… No nie wiem! Jeszcze się okaże! :D – zaciesz Pakistańczyka.
W tej chwili
z limuzyny wysiadł nasz ochroniarz Paul… Och! On bez nas nie może po prostu
żyć!!! - No
chłopaki! Bierzcie swoje bagaże i pakujcie się do waszego domku! No raz! Raz! …
Co tak patrzycie? Jestem tutaj aby was przed fanami chronić, a nie po to, by
targać za wami wasze ciężkie torby, w które wpakowaliście Bóg wie co!! –
oznajmił.
- Ja bym raczej wolał powiedzenie: ‘Allach wie co!!’ – upomniał się
Zayn. -
A ja jestem chrześcijaninem i będę mówił: ‘Bóg wie co!!’ – Zayn chciał coś
wtrącić – Żadnych ‘ale’. Bez dyskusji. Koniec tematu. Bierzcie walizki i
biegnijcie do domku. Zignorowaliśmy to co mówił.
- Czy wspomniałem, że macie niecałe 15 minut to miejsce zapełni się
tłumem ludzi, a wasz domek jest na końcu obozowiska? – wychylił głowę zza
bagażnika.
I ruszyliśmy! Tak nas to poruszyło, że w niecałe 7 i pół minuty byliśmy
już ze wszystkimi naszymi bagażami w NASZYM V.I.P. domku. :D
Uff.. Zmęczyłem się tym bieganiem tam i z powrotem!... I padłem plackiem
na moje łóżko. ‘TEEN CAMP’!
WITAAAAAAAM :D:D:D !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
~ Carly ~
- Dobra
dziewczyny. Plan jest prosty. Wybiegamy szybko z autobusu. Równie szybko
bierzemy z luku bagażowego wszystko, co zabrałyśmy z domów i jeszcze szybciej,
czyli w trybie ’TURBO’ biegniemy na sam koniec obozowiska i zajmujemy domek,
który:
a) Jest oddalony od innych domków;
b)
Jest najbliżej plaży;
c)
Musi być 3-osobowy, bo nie mam zamiaru wygłupiać się przy nieznanych mi
istotach ludzkich!
Czy zastęp mnie wyraźnie i dobrze zrozumiał? Tak? OK! W takim razie
wszystko ustalone! – rozsiadłam się zadowolona w moim fotelu.
- Dobrze.
Droga młodzieży! Za 5 minut dojedziemy do celu. Jesteśmy w tej komfortowej
sytuacji, że przyjeżdżamy na miejsce jako pierwsza grupa. Wybór domków należy
do was. Mamy nadzieję, że jesteście na tyle dojrzali, że nie będzie żadnego
problemu z wyborem waszego tutejszego zamieszkania. Jest 11.45. Do godziny
13.50 macie czas na zakwaterowanie się w domkach i zapoznanie się z okolicą.
Następnie o 13.55 będzie zapoznanie się z instruktorami oraz występ
tegorocznego gościa specjalnego. Po występie będzie obiad, a reszty dowiecie
się po obiedzie. Nie pozostaje mi nic, tylko powiedzieć: WITAJCIE NA ‘TEEN
CAMPIE’!!!! - zakończyła przemowę jedna
z opiekunek, po czym wszyscy zaczęli klaskać i robić ‘Łuuuuuuł!!!’
Jednak
zapowiadają się fajne wakacje J.
~ Lilly ~
- Gotowe? –
spytałam, jakbym była jakimś ważnym generałem czy kimś w tym stylu, po czym
dziewczyny mi przytaknęły. – 3.. 2.. 1.. GOTOWE DO STARTU, START! – i
wystrzeliłyśmy jak petardy!! Mimo tego, że siedziałyśmy na samym końcu busa,
wybiegłyśmy z niego pierwsze. Zaraz potem szybko zabrałyśmy bagaże z luku i
niczym Struś Pędziwiatr pognałyśmy w poszukiwaniu najlepszego domku,
zostawiając całą grupę z Londynu w tyle.
Dotarłyśmy
na koniec obozowiska. Oo! Tu jest najbliżej plaży :D
-
Hejo! Tutaj, tutaj!!! Trzyosobowy ‘apartament’ .. hahaha ! Chodźcie laski :D –
zaczęłam krzyczeć. -
No Stone! Spisałaś się!!! – i Carly jako pierwsza weszła do domku. –
Graaaaaace! Chooooodź tuuuutaj! Nasz kochany PLEBS znalazł świetny domek!!! - No weź… -
zrobiłam minkę szczeniaczka.
-
OK.. Przepraszam <3 – i moja przyjaciółka dała mi soczystego cmoka w
policzek. -
Muah! Już się nie gniewam! – banan w moim wykonaniu. -
Yyy.. czuję się opuszczona… - Grace spuściła głowę.
- W takim razie chodź.. - Carly pocałowała ją (tam, gdzie mnie. xd). –
A teraz ZBIOROWY PRZYTULANIEC!!!!!!!! – wykrzyknęła.
Po jakiś
paru minutach ja z Grace zaczęłyśmy rozmawiać o tym, kto będzie gościem
specjalnym na tegorocznym obozie, zaś Carls wyszła przed domek.
~ Carly ~
- Jak
myślisz? Kto to będzie? – spytała Grace.
- ONE
DIRECTION!!!!!! – wykrzyknęła Lilly, gdy wychodziłam z domku.
- Taaak…
Tylko się ze szczęścia nie zsikaj!! – ostrzegłam pannę Stone i zamknęłam z
trzaskiem drzwi. Wyszłam, bo nie chciałam słuchać o tych pięciu śpiewających
jak kobieta która rodzi, chłopakach. Stanęłam przed domkiem zamknęłam oczy i
zaczęłam głęboko oddychać świeżym, leśnym powietrzem, które mnie otaczało.
Stałam tak z zamkniętymi oczami z twarzą zwrócona do plaży z kilkadziesiąt
sekund, gdy poczułam, że ktoś mnie obserwuje. Nie wiedziałam, gdzie ten ktoś
jest, ale po prostu czułam, że KTOŚ NA MNIE PATRZY. No ja tak już mam, że wiem,
kiedy jestem obserwowana. xD . Momentalnie
moje powieki odsłoniły gałki oczne i zaczęłam szukać wzrokiem osoby, która mi
się przyglądała. Ale to na nic. Nikogo nie było na powietrzu. Obróciłam się w
prawo… CHWILA!!! Kto stoi tam w oknie?! Mam ją/go !!! Znalazłam osobę, która mi
się przygląda (-.- jaka radocha… -.-) !!! Mimowolnie uśmiechnęłam się i pomachałam
tej tajemniczej osobie z okna, a ta od razu zniknęła mojego pola widzenia
zasłaniając się jak mniemam firaną.
‘Hm…
Dziwne…’- pomyślałam. Chwila! Opiekunka mówiła, że jesteśmy PIERWSZĄ grupą,
która przyjechała na obóz, a my (ja, Grace i Lilly) byłyśmy, ba, jesteśmy jak
na razie jedyne w tej części obozowiska, więc co ta osoba robiła, znaczy się
robi w tym domku?! Włamywacz?! O MÓJ BOŻE! A może ja jestem jakimś medium i to
był jakiś niebezpieczny duch, który planuje zamordować wszystkich, którzy przyjadą
na ten obóz??? I tylko ja mogę go powstrzymać przed tym krwawym planem?? O MÓJ
BOŻE!!! O czym ja myślę?!?! Czy ja już od tego świeżego powietrza naprawdę ze
świrowałam? Dobra. Spokojnie, Carly. Wdech i wydech. Wdech i wydech…
- Wszystko w
porządku? – usłyszałam głos za sobą.
-
AAAAAAAAAAA! – wrzasnęłam z domieszką pisku i się obróciłam. Teraz przede mną
stała Lilly a za nią grace, która cicho chichotała. – To znaczy tak. Wszystko w
porządku, a co? – podrapałam się po głowie. Zawsze tak robię, kiedy jestem
zestresowana.
- Serio? Coś
mi się nie wydaje – powiedziała Lills i oparła się o drzewo, które nie wiem
skąd nagle wyrosło tuż obok niej.
- Nie noo…
Skąd ci to do głowy przyszło?... – zaczęłam błądzić wzrokiem po ziemi aż
dotarłam do tamtego tajemniczego okna, z tamtego tajemniczego domku, w którym
stała ta tajemnicza postać, która mogła być DUCHEM! BOŻE! OGARNIJ SIĘ!!!
TO NIE DUCH!!!
- CARLY! Drapiesz się po głowie i unikasz
mojego wzroku! – tłumaczyła Lilly. - A na dodatek wyglądasz tak, jakbyś przed
chwilą zobaczyła jakiegoś ducha, czy coś… - Ha! Duch! A nie mówiłam?
- Ym.. No bo
ja… - w tej chwili zauważyłam wiewiórkę, która wbiegła pod taras naszego domku.
– Wiewiórka na mnie naskoczyła! Tak! Wielka, pomarańczowa wiewiórka! Pewnie się
tutaj roi od tych małych, podstępnych… Gryzoni!
- Nie wierzę
ci, ale dam ci już spokój. – odwróciła się Stone. – Choć Grace. Wybierzemy
sobie ciuchy na występ gościa specjalnego – i ruszyły w stronę domku.
- Tak, tak!
Idźcie sobie wybrać śliczne ciuszki! Hehe. Musicie przecież wyglądać pięknie! A
ja.. Nie martwcie się mną! PRZEJDĘ SIĘ GDZIEŚ!!! – to ostatnie zdanie
wykrzyczałam, ponieważ dziewczyny już zniknęły za drzwiami.
Chciałam się
upewnić, czy mnie już nie widzą, więc podeszłam bliżej naszej ‘twierdzy’.
Zaglądnęłam do środka przez okno. Dziewczyny już w najlepsze bawiły się
wyrzucając sterty ubrań ze swoich walizek. Tak więc zaczęłam akcję … ‘DUCH’.
Tak. Nazwałam akcję ‘DUCH’. No bo skąd mam wiedzieć co to za postać? A duch
jest pierwszą rzeczą, która przychodzi mi do głowy.
Rozejrzałam
się jeszcze raz wokół siebie, a gdy upewniłam się, że nikt mnie nie obserwuje,
zaczęłam niczym detektyw, powoli podchodzić do domku z tajemniczym oknem. Gdy
już doszłam do schodków prowadzących na taras przed wejściem do domku firana
znowu się poruszyła. Podskoczyłam lekko ze strachu, ale szybko zebrałam w sobie
resztki mojej odwagi i zaczęłam wchodzić po schodkach. Pierwszy, drugi, trzeci…
Już byłam na tarasie. W chwilę później znalazłam się pół metra od drzwi
wejściowych. Niepewnie zapukałam. Od razu usłyszałam, że ktoś tam biega, a
raczej kilka ktosiów. Potem dało się usłyszeć wyraźne szepty. Brzmiały one tak
:
Ktoś 1 :
‘Nie! Ty idź otwórz! Ja się jej wstydzę…’
Ktoś 2 : ‘No
proszę, proszę! Nagle się kogoś wstydzisz! Ale przed nami, to nago biegasz!’
Wszyscy
Ktosie : ‘hahahahaha!’
Ktoś 1 :
‘Bardzo śmieszne!!!’
Ktoś 3 :
‘Dobra. Ja otworzę …’
Ten ostatni
cos jeszcze dodał, ale nie usłyszałam co.
Z tego, co
słyszałam, wywnioskowałam, że osoby znajdujące się w środku to banda głupich chłopaków,
których nie znam. I dobrze.
Przez
dłuższą chwilę nikt nie otwierał. Wiec zapukałam jeszcze raz.
- Halo? Jest
tam kto? – spytałam, a drzwi zaczęły się powoli otwierać…
~Louis~
- Otwórz te
drzwi, Harry!!! – powiedział cicho Niall.
- Nie! Ty
idź otwórz! Ja się jej wstydzę… – odpowiedział mu Hazza.
- No proszę,
proszę! Nagle się kogoś wstydzisz! Ale przed nami, to nago biegasz! – zaśmiał
się Zayn.
No i wszyscy
się zaśmialiśmy.
- Bardzo
śmieszne!!! – sarkazm Harrego… hmm… Bezcenne.
-Dobra – odezwałem
się. – Ja otworzę…
No i wtedy
zacząłem powoli podchodzić do drzwi. Już chciałem je otworzyć, ale zdałem sobie
sprawę z tego, że ta dziewczyna może być Directionerką, więc rzuciłem się na
moja walizkę i wyjąłem z niej nerdy i doczepiane wąsy. W kilka sekund założyłem
swój kamuflaż i ruszyłem w stronę drzwi. Chłopacy ciągle bacznie mi się
przyglądali. Już miałem dotknąć klamki, gdy ta dziewczyna się odezwała.
- Halo? Jest
tam kto? – nie otrzymała odpowiedzi, bo zacząłem powoli otwierać drzwi. Gdy już
je lekko uchyliłem wyjrzałem przez nie tak, że ta laska mogła zobaczyć tylko
pól mojej wspaniałej twarzy (Szkoda, że oczy
nie ma na tyłku! Wtedy to by miała dziewczyna widoki!!! Ale to nie o tym
mowa…). No i właśnie wtedy ją zobaczyłem. Była lekko zdezorientowana, ale
próbowała się uśmiechnąć.
- H… H-hej –
powiedziała. – Ca.. jestem Carly – podała mi rękę.
W tej chwili
wyszedłem z domku i zamknąłem za sobą drzwi.
- No witaj.
Ja mam na imię L.. Lewis! - uścisnąłem jej dłoń. Wow. Powitanie na poziomie
podstawówki. Nieźle jak na 21-latka, Louis, nieźle! Hmm.. Ale Lewis?! Czemu nie
podałem swojego imienia? Ee tam. Potem będę się tłumaczyć.
- W takim
razie… Lewis… Skąd jesteś? – uśmiechnęła się do mnie. – Hmm.. ale wiesz, że
możesz już puścić moją rękę? Hehe… - OMG ! Ale ona ładna! Ei! Ja nadal trzymam
jej rękę…
- Hm? Ach!
Tak.. Sorry – puściłem jej dłoń. – O i jestem z Doncaster. A ty?
- Z Londynu.
Fajny masz wąsik – zaśmiała się.
Dopiero
teraz sobie przypomniałem o moich wąsach!!! Szybko je z siebie odkleiłem.
- Dzięki,
ale jak widzisz, są sztuczne – pomachałem jej wąsikami przed oczami a ona
zaczęła się śmiać.
Zdałem Socie
sprawę z tego, że skoro mnie nie poznała, to ona nie jest Directionerką, albo
nawet nie wie, co to ‘One Direction’. Chwilę staliśmy w milczeniu.
- No to może
wejdziesz? – zaproponowałem brunetce.
- Pewnie –
zgodziła się i weszliśmy do domku.
Ku mojemu
zdziwieniu chłopacy już byli wszyscy jakoś dziwnie przebrani.
- Cześć wam.
Jestem Carly. - uśmiechnęła się.
No i wszyscy
zaczęli się powoli przedstawiać :
- A ja Zane.
:D
- Ja Nick J
- Na mnie
mówią L.. Larry!!!
- A ja… -
tutaj Harry się zaciął wpatrzony w Carly. Nic by nie powiedział dopóki Niall by
go nie szturchnął. – Jetsem.. Mam na imię Henry J
- Tak więc..
Lewis, Zane, Nick, Larry i Henry! Miło mi was poznać – znowu się uśmiechnęła!
- Nawzajem –
odpowiedzieliśmy chórem.
Nagle na
dworze rozległy się krzyki jakiś dziewczyn :
- CARLS!
Caaarly? THOMPSON do cholery!!! Gdzie jesteś?!
Carly
zrobiła wielkie oczy i szybko powiedziała :
- Muszę
lecieć! Do zobaczenia potem! – i wybiegła z domku.
Chwilę nikt
nic nie mówił, bo byliśmy pod wrażeniem tej dziewczyny. Po chwili głos zabrał
Harry.
- Chłopaki…
- wszyscy na niego spojrzeliśmy. – Ja… Ja ją znam…
Zapadła
cisza …
**********************************
Jest i rozdział drugi :D
Na początku może się znowu dupnie wyświetlać, ale potem bd ok . xd
Opracowałam technikę, aby tekst wyświetlał się "ŁADNIE" :3
Na początku może się znowu dupnie wyświetlać, ale potem bd ok . xd
Opracowałam technikę, aby tekst wyświetlał się "ŁADNIE" :3
Pewnie Jutro dodam kolejny . Będzie pełen szokujących wydarzeń . xd
Rozwiązanie tego, co powiedział na końcu Hazza :)
Mam nadzieję, ze was nie zanudzam moimi tekstami . ;d
Komentarze mile widziane ♥
// Mia.
Ale, że jak ją zna? Że jak niby? Ale..... Jak? A Louis..... (facepalm) .....
OdpowiedzUsuńPozdro Is.Izkaxxx
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńOceniony! http://heart-attack-kimbery-crawford.blogspot.com/2013/01/ocena-bloga-1.html
Usuńwięc tak : Louis jest facetem, to też podoba mu się Carly, ale nic z tym nie zrobi, ponieważ ma dziewczynę.
UsuńA co do Harrego... Kolejny rozdział wszystko wyjaśni <3
tak więc zapraszam do czytania ;*
// Mia
Hhahahahha...Louis hahahah...dobra akcja. Nie no dużo się na tym rozdziale pośmiałam, co mi bardzo poprawiło humor i bardzo ci dziękuję. Oczywiście czekam na next :)
OdpowiedzUsuńiii... zapraszam do mnie :DD http://real-happiness-comes-with-time.blogspot.com/
no dzięki, dzięki <3
OdpowiedzUsuń