poniedziałek, 11 marca 2013

Chapter #9


~Liam~
     Dzisiaj mijają dokładnie 3 dni od zdjęcia zakazu przez panią Anne Bell.
Lilly i Zayn są nierozłączni. No pomijając noc, bo wtedy śpią. Ale tak to ciągle są razem. Zayn chyba na serio się zakochał. Nawet z Perrie nie był taki… szczęśliwy.
Cieszę się, że znalazł sobie kogoś. Chociaż jeszcze pięć dni temu był z Perrie. No ale kit z tym.
     Harry i Carly też mają się dobrze. Chodzą wszędzie razem, całują się, ale chyba nie są razem. No ale co się dziwić. Z Harrym to nigdy nie było nic wiadomo.
     Jest ranek piątego dnia obozu. Stoję na tarasie naszego domku i piję kawę. Patrzę na jezioro. Jest na prawd cudnie. Brakuje mi tylko jednej osoby – Danielle. Bardzo się za nią stęskniłem.
Nagle usłyszałem dźwięk telefonu. Spojrzałem na wyświetlacz. ‘Danielle’. Od razu się uśmiechnąłem i bez żadnego zawahania odebrałem telefon.
- Hej skarbie! – usłyszałem jej ciepły głos.
- Dzień dobry, kotek – odpowiedziałem jej tak samo ciepło.
- No i jak tam? Fanki dają ci popalić? – nadal mówiła tym pięknym, ciepłym głosem. MUAH!
- Wiesz co? Właśnie nie. W ogóle do mnie i do chłopaków nie podchodzą. Przez pięć dni nie dałem nikomu autografu! Ale to nic. Tylko ja wiem, czemu do nas nie podchodzą – powiedziałem z dumą.
- Ooo! A czemu to tylko ty wiesz? – zaśmiała się.
- Kierowniczka uznała mnie za najbardziej rozsądnego i w tajemnicy mi powiedziała, że fanki do nas nie podchodzą, bo mają taki lekki zakaz. Powiedziała, że mamy na razie wypocząć i może po jakimś tygodniu pozwoli fankom nas dopaść – powiedziałem i usiadłem na schodkach.
- Ahaa… Liam, a mógłbyś mi powiedzieć, co teraz robisz? – spytała.
- Siedzę na schodkach, patrzę na jezioro, myślę o tobie, rozmawiam z tobą, tęsknię…
- Aaaaa… Mógłbyś wstać? – mówiła bardzo dziwnie. Bardzo, bardzo dziwnie.
- Po co? Z resztą, co mi tam – wstałem. – Stoję, kaczuszko!
No i usłyszałem głuche *pip.pip.pip*. Rozłączyła się.
Nagle ktoś zakrył mi oczy dłońmi i szepnął mi do ucha:
- Widzę, widzę kochanie…
Odwróciłem się. Tak! To był mój skarb!
- DANIELLE! – wykrzyknąłem jej imię i pocałowałem ją najnamiętniej jak potrafiłem. Długi był ten pocałunek.
- Też się cieszę, że cię widzę, Liam – cmoknęła mnie w usta. – Kocham cię…
- Ja ciebie też – i znowu ją pocałowałem.
Chwilę się jeszcze całowaliśmy, ale nic nie trwa wiecznie… Niestety.
- Mła, mła, młaaa! Oj Liiijam! Koocham cię! Ojjj! Ja ciebie też Danjjjelle! – Louis próbował nas naśladować.
- Hej, Lou! – powiedzieliśmy razem z Dani.
- Dobra… Koniec tego – stanął obok nas. – Danielle, nie chcę być niemiły, ale… Co ty tu do jasnej cholery robisz?!
- No jak to co? – Danielle objęła mnie. – Przyjechałam odwiedzić mojego misia! – dotknęliśmy się nosami.
- Dość! Dosyć! Błagam was! Oszczędźcie mi tego! – wybrzydzał Louis.
-No dobrze, dobrze! – odsunąłem się od mojej dziewczyny. – Jak chcesz! –zaśmiałem się.
No i w tej chwili zdarzyło się coś dziwnego… Bardzo dziwnego.
Otóż nagle usłyszeliśmy krzyk Carly.
- LIAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAŚ! – dziewczyna rzuciła się na mnie. – SKARBIE TY MÓJ!!! - … i wpiła mi się w wargi. Na oczach mojej dziewczyny. Na oczach Danielle.
Pod wpływem ciężaru Carls oboje wywaliliśmy się na ziemię. A Carly co? Nadal mnie całowała!
- Carly! Opanuj się! – krzyknąłem i odkleiłem ją od siebie.
Dziewczyna wstała i podała mi rękę. Także wstałem.
- Co to miało być?! – spytałem, a Carly tylko się uśmiechnęła i odwróciła.
- LILLY! ZROBIŁAM TO!!! DAWAJ MOJE TRZY DYSZKI!!! – krzyknęła do Lilly, która właśnie wyszła z domku.
- Ugh… Po co ja się z tobą zakładam! – Lilly dała szczęśliwej Carly pieniądze. – Przecież ty dla kasy zrobisz wszystkooooo… O MÓJ BOŻE! – krzyknęła Lilly, bo zauważyła zszokowaną Danielle. - TY JESTEŚ DANIELLE!!! DANIELLE PEAZER!!! DZIEWCZYNA LIAMA!!! A Carly przed chwilą… PRZEPRASZAM!!! –podbiegła do Dani. – Nie zrywaj z nim! To dobry człowiek!!! On by nigdy cię nie zdradził!!!
- Dobrze… Spokojnie. Rozumiem, to był tylko zakład – Dani uspokajała Lills.
- Po co wy się o takie rzeczy zakładacie? – skrzywił się Lou.
- Spytaj Lilly. To ona jest waszą fanką i ma zryty mózg – Carly podeszła do Louisa. – Co ona w was widzi? Nie rozumiem jej.
- Mam lepsze pytanie! – Louis dostał olśnienia. – Co ty widzisz w Harrym?
Wszyscy oprócz niej zrobiliśmy takie ‘uuuuuuuuuu!’.
- Ale ładna dziś pogoda, nieprawdaż, Louisie Tomlinsonie? – zmieniła temat.
- Zadałem pytanie… - Lou poruszył brwiami.
- A ja nie odpowiem ci na nie – brunetka uśmiechnęła się sztucznie.
Właśnie teraz zauważyłem, że nie ma wśród nas Danielle. Gdzie ona jest?!
- Danielle! – krzyknąłem. – Hej! Gdzie jesteś?
- Już! Chwila! Zaraz przyjdę! – usłyszałem głos zza naszego domku.
Po chwili zza domku wydobyły się jakieś szepty. Danielle i jeszcze kogoś.
- Wszystko ok? – spytał Louis.
- Tak, tak. Pewnie. Już idę. Znaczy się idziemy.
No i wtedy stała się rzecz najmniej spodziewana. Przed nami stanęła Danielle i…
- ELEANOR?! – wrzasnęli jednocześnie Lilly… i Louis.


~Louis~
Stałem i nie wierzyłem własnym oczom.
Co czułem? Zaskoczenie? Rozczarowanie? Smutek? Szczęście?...
Wszystko na raz.
Zastygłem. Nie mogłem się ruszyć, a co dopiero powiedzieć…
Na zewnątrz wyglądałem, jakbym o niczym nie myślał, lecz w środku… W środku był wulkan emocji.
- O Mój Boże!!! – wrzasnęła Lilly. – To jest drugi najpiękniejszy dzień w moim życiu!!!
- Czemu to niby? – jęknęła Carly.
- Bo przede mną stoją dziewczyny chłopaków!!! Danielle, dziewczyna Liama i Eleanor! Dziewczyna Louisa Tomlinsona!!!
Spuściłem głowę.
- B-Była dziewczyna Louisa – Eleanor pociągnęła nosem.
- Ach… Tak. Przepraszam. Zapomniałam – Lilly strzeliła buraka.
- DZIEŃ DOBRY LUDZIE!!! KTO JEST GOTOWY NA KOLEJNY PIĘKNY DZIEŃ?! – wydarł się Harry wychodząc z naszego domku. Po chwili zauważył Danielle. – O! A kogo to me piękne oczy widzą? Toż to Danielle Peazer!!! – no i zauważył Eleanor. – Chwila… ELKA CALDER?! Co ty tu do jasnej Anielki robisz?! Przecież nie jesteś już z Lou.
No i Eleanor się rozpłakała.
Nie, no… Tylko nie to… O Boże! Ona płacze! Nie… Mi też poleciała łza. Ugh. Jebane uczucia!
Zayn i Niall wyszli z domku.
- Hey, Hi, Hello! – powiedzieli chórem, rozglądnęli się i zdali sobie sprawę z powagi sytuacji.
- Dobra, ludzie – zaczął Niall. – Chodźmy na zbiórkę. Zostawmy Lou i El sam na sam. Ci dwoje mają sobie coś do wyjaśnienia.
No i wszyscy poszli zostawiając mnie z Eleanor.
Staliśmy tak w milczeniu.
Czasem było słychać jak El pociąga nosem… a czasem ja.
W końcu zaczęła.
- Louis…
- …
- Louis…
- …
- Louis, błagam cię!...
- …
- Błagam! Powiedz coś! – krzyknęła zrozpaczona.
- A co mam mówić? – spytałem stanowczym tonem.
- … - tym razem to ona milczała.
- Pytam się! Co mam do jasnej cholery mówić? Może o tym, że ani trochę się nie cieszę, że tu przyjechałaś. Proszę bardzo. Odezwałem się! – odwróciłem się na pięcie i już chciałem odejść…
- Proszę cię… Porozmawiaj ze mną – powiedziała cicho.
- Nie teraz. Jestem… jestem w pracy. Może potem – nadal stałem do niej plecami.
- Czyli kiedy?... – w jej głosie było słychać nadzieję.
- Czekaj na mnie na pomoście o 17.00 – powiedziałem. – To cześć.
- A… mogę iść z tobą? Nie wiem, gdzie jest Danielle…
- Pewnie – ruszyłem w stronę sceny. Eleanor szła za mną.
Przez resztę dnia (do godziny 17.00) wszystko było normalnie.
Ja i El nie odzywaliśmy się do siebie. Szczerze, to nie zwracałem na nią uwagi… A przynajmniej starałem się jak mogłem, by nie zwracać na nią uwagi.
Na zajęciach byłem z Zaynem w grupie Lilly.
Obiad? Normalnie. Śmiech, żarty itp. Ale nie Eleanor. Ona się nieśmiała. No może raz czy dwa uśmiechnęła się do Danielle, ale poza tym, to nic.
Nadeszła godzina rozmowy.
Czułem, jak świat obraca się o 180 stopni.
Denerwowałem się jak nigdy.
Ręce mi się pociły.
Miałem zawroty głowy.
Gdy przyszedłem na pomost, Eleanor już tam była.
Podszedłem do niej.
- Cześć – próbowała się uśmiechnąć.
- Cześć – odpowiedziałem.
- Dobrze… To ja może zacznę…
‘ Zacznij, zacznij, bo ja się nie odezwę’ – pomyślałem.
- Louis… ja… Po pierwsze to… Chciałabym przeprosić. Przeprosić za wszystko. Za to co było półtorej tygodnia temu. Nie wiedziałam, co robię… Nie wiem, czemu ja to zrobiłam.
Nie wiem. Do dzisiaj nie wiem…
- Też nie mogę tego zrozumieć, Eleanor. Do dzisiaj nie mogę zrozumieć. Czy coś zrobiłem nie tak? Byłem złym chłopakiem? Nie dbałem o ciebie?
- Lou, ja…
- Nie! Teraz ja mówię! Dbałem o ciebie! Chroniłem cię przed tymi wszystkimi dziewczynami, które tylko czekały na to, aby cię ośmieszyć! Więc się pytam! Co ja zrobiłem nie tak?! – krzyknąłem.
- Louis…
- Tak, wiem! Będziesz mówić, ze to nie tak, jak myślę! Że to inaczej!
- LOUIS! – krzyknęła. Zamilkłem.
- JA CIĘ KOCHAM!... Ja…


~Lilly~
- No chodź! Co się tak grzebiesz? – ciągnęłam Zayna za rękę.
- Ale ja nie chcę! – marudził mulat.
- Musisz nauczyć się pływać! Przełam się! – uśmiechnęłam się do chłopaka.
- Ugh. Dobra. Zrobię to…  – przybliżył się do mnie i cmoknął mnie w usta. – Dla ciebie.
Ruszyliśmy w stronę domków, aby się przebrać w stroje kąpielowe.
- Czekaj! – stanęłam. – To Lou i El?
- Tak! – zdziwił się Zayn.
Zaczęłam przyglądać się tamtej parze.
Rozmawiali.
Nagle Eleanor krzyknęła.
Powiedziała coś, a Louis wrzucił ją do jeziora!
Nie no żart! Rzucili się sobie w ramiona i zaczęli się całować.
Całowali się tak, jakby nie mogli nadążyć nad tempem pocałunków.
Nagle wpadli do wody. Ale to im nie przeszkodziło w całowaniu.
- A ja myślałam, że ich związek to jakaś przykrywka Larrego. – zamyśliłam się.
- Jak widzisz, to tylko plotki… - odpowiedział Zayn i objął mnie ramieniem.


*****************************************
ROZDZIAŁ Z DEDYKACJĄ DLA GUSI TOMLINSON ♥

po pierwsze :
PRZEPRAAAAASZAM, że tak długo nie dodawałam, ale miałam karę na kompa i pisanie... a potem ogólny brak weny itd. :)
po drugie :
Kolejny rozdział = ponad 4 komentarze :)

mam nadzieję, że się podoba <3

//Mia.

4 komentarze:

  1. Aggggrrr... I love it. I love you.
    Pozdro Is.Izkaxxx

    OdpowiedzUsuń
  2. Super czekałam na ten rozdział prawie miesiąc i się doczekałam. Jak zawsze zajebistość w czystej postaci :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnyyyyyyy!!! Czekam na kolejny! ♥ KOCHAM TWOJE OPOWIADANIE! ;* /Wkładeczka

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham twojego bloga :****** i dawaj nexta

    OdpowiedzUsuń